Czwarta nad ranem, ale to
wciąż nie pora.
Czekam.
Oczekuję chwili, w której wyklujesz się na moim
horyzoncie. Podbrzusze drży, mam gęsią skórkę, oczy rozbiegane, usta
niespokojne. Ze strachu się jąkam. Nie wiem jak Cię przywitam. Czy nieśmiało
jak każdy nowy dzień, czy z utęsknieniem i ulgą jak sen. A może namiętnie jak
Miłość? Może zachłannie jak uśmiech. Może obojętnie jak kiedyś. Może po cichu,
w myślach? A może spadnę rzęsistym deszczem na Twoje ramię.
Nie wiem. Może.
O czwartej nad ranem to się śpi a nie czeka...
OdpowiedzUsuńAlbo czeka na spotkanie z ukochaną osobą ;)
OdpowiedzUsuńGłupku. I tak Cię kocham.
Usuń